2016/01/03

Jak karmisz?


Karmienie... temat rzeka. Ile matek, tyle opinii. 

Odkąd zaszłam w ciążę wiedziałam, że chcę karmić piersią. Oprócz argumentów typowo medycznych:

"Mleko matki zawiera ponad 200 cennych składników m.in.: białka, tłuszcze, witaminy, składniki mineralne, węglowodany i przeciwciała. Dzięki tak bogatemu składowi w pełni pokrywa zapotrzebowanie organizmu niemowlaka na składniki potrzebne do jego prawidłowego rozwoju. A zawarte w pokarmie naturalne substancje odpornościowe zapewniają ochronę przed chorobami. Dodatkowo mleko z piersi zawiera  probiotyki, które pobudzają do działania florę bakteryjną w przewodzie pokarmowym (...)
Dzięki unikalnej budowie poszczególnych składników, pokarm matki jest w naturalny sposób przystosowany do rozwijającego się układu trawiennego niemowląt i łatwo przez niego przyswajalny. W związku z szybszym trawieniem, dzieci karmione naturalnym mlekiem częściej odczuwają głód. Ponadto mleko kobiece ma odpowiednią temperaturę, jest jałowe, świeże i łatwo dostępne w każdej sytuacji. Karmiąc dziecko piersią nawiązujesz z nim niepowtarzalną, emocjonalną więź, a maluszek ma poczucie bezpieczeństwa (...)" 

Był jeszcze jeden, czysto egoistyczny - szybki powrót do figury sprzed ciąży. I choć dieta cukrzycowa sprawiła, że tych nadprogramowych kilogramów ne było dużo (wychodząc ze szpitala ważyłam 56 kg), to jednak został mi brzuszek. Dziś, na dwa tygodnie po porodzie, nie ma już właściwie po nim śladu. Ale nie o tym miało być.

Jak karmisz?

Życie szybko zweryfikowało moje pragnienia. Już w szpitalu okazało się, że mam za mało pokarmu, żeby Igor był najedzony. Skutek? Znaczna utrata wagi dziecka (niby jest to norma, ale przyczyniło się to do jednej doby ekstra w szpitalu), niespokojny syn, niespokojna ja, brodawki w stanie tragicznym  (niby Igor dobrze chwytał pierś, niby odruch ssania miał nad wyraz rozwinięty, niby ja robiłam wszystko ok, ale i tak już w szpitalu zaczęliśmy przygodę z laktatorem i mlekiem modyfikowanym. I to był strzał w dziesiątkę!


Pamiętam chwilę, gdy laktator odciągnął mi z obu piersi 5 ml mleka... czułam się jakbym zdobyła Mont Everest... dziś potrafię odciągnąć średnio 90 ml z obu piersi... jednak dla mojego Głodomora, to wciąż za mało...

Dziś Igor je posiłki tylko z butelki. Mieszam mu swój pokarm z mlekiem modyfikowanym.

I w nosie mam to, że ktoś mi zarzuci, że nie przystawiam do piersi, że idę na łatwiznę, że żaden laktator nie wyciąga tyle, ile dziecko. 

Ja jestem spokojna, bo dzięki butelce widzę ile mój syn je. I jestem spokojna, bo wiem, że jest najedzony, a dzięki temu ładnie śpi, nie płacze. Jest szczęśliwy. Jego uśmiech po każdym posiłku sprawia, że warto wziąć laktator i odciągnąć pokarm.

I nie czuję, że nasza więź jest słabsza. Czas, który Igor spędziłby przy piersi męcząc się, żeby się najeść, spędzamy na gaworzeniu czy zabawie.

Mamy, które karmią podobne jak ja, myślcie o tym w tej kategorii!
Niech nie sposób w jaki karmicie będzie ważny, a najważniejsze niech będzie, to, że dziecko dostaje Wasze mleko!


W końcu, to jak karmię nie czyni mnie ani lepszą ani gorszą matką, każda z nas jest dla swojego Szkraba, tą najlepszą na całym świecie mamusią!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz