2015/10/28

Mama na studiach.


Będąc w pierwszym trymestrze ciąży udało mi się szczęśliwie zakończyć pisanie pracy magisterskiej, obronić ją w pierwszym terminie.

Jednak dla mnie to było za mało.
Złożyłam dokumenty na stacjonarne studia licencjackie i czekałam.
Pierwszego naboru nie przeszłam, ale napisałam odwołanie od decyzji o nie dostaniu się na studia i... z początkiem września dowiedziałam się, że  jestem studentką wczesnej edukacji.

I tak, po ponad 5 miesiącach laby, w ostatnim trymestrze wymyśliłam sobie studiowanie. Powiecie - nie pierwsza,  nie ostatnia. I tu się zgadzam, jak dla mnie czas oczekiwania na maleństwo i urlop macierzyński warto pogodzić z samodoskonaleniem. Zwłaszcza, że  nie wiemy co nas czeka po skończonym urlopie macierzyńskim.

Do tego,  muszę przyznać, że póki co wykładowcy i władze uczelni są bardzo przychylni dla przyszłych mam.

Po pierwsze, otrzymałam na ten pierwszy rok studiów zgodę na indywidualny tryb studiowania.

Po drugie, profesorowie często pytają mnie, jak się czuję, kiedy poród. Ba, jeden wykładowca sam zaproponował, żebym pisała egzamin w listopadzie.

Po trzecie, w dziekanacie doświadczam same uprzejmości od pań tam pracujących  (a to mi wydrukują jakiś brakujący dokument, a to obsłużą bez czekania).

Te drobne gesty utwierdzają mnie w tym, że  można spełniać jednocześnie dwa marzenia.

Są tutaj jakieś mamy uczące się?

2 komentarze:

  1. W końcu studiujesz pedagogikę,tam kobietom i matkom małych dzieci nigdy nie robią problemów,przymykają oczy na pewne rzeczy. Sama wczesna edu.skonczylam. I tez z brzuchem. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń