Synku, do naszego spotkania równo 24 dni, już nawet nie miesiąc, to tyle dni ile ma kalendarz adwentowy, dokładnie 18.12.2015 wypada planowo termin Twojego przyjścia na świat.
Tylko 24 dni i aż 24 dni.
Długich dni, w których wydarzyć może się absolutnie wszystko. Każdy scenariusz jest możliwy, zarówno ten szczęśliwy, jak i ten tragiczny. Nie mogę się doczekać, chwili w której Cię po raz pierwszy zobaczę, przytulę i pocałuję. Chwili, w której zobaczę, że z Tobą jest wszystko w porządku, że jesteś zdrów.
Wiem, że ten termin może się opóźnić bądź przyspieszyć (oby nie za bardzo, bo każdy dzień w moim brzuszku jest dla Ciebie cenny, tam masz najlepszy inkubatorek na świecie❤).
Jutro znów zobaczę Cię na monitorku aparatury usg, usłyszę Twoje serduszko i może znów zobaczę buźkę? Dowiem się także, czy coś zapowiada się na poród...
Dziś nawet śnił mi się poród. W śnie zawitałeś na świat 30.11.
Mam jednak nadzieję, że będziesz naszym grudniowym prezentem.
Tatuś mówi, że urodzisz się coś koło 10.12... Ciekawe czy znów będzie miał rację? ;)
Być może będziesz dla nas prezentem mikołajkowym, być może Święta Bożego Narodzenia spędzimy w szpitalu albo już w domku i we trójkę będziemy cieszyć się blaskiem choinkowych lampek, a może uznasz, że chcesz sobie siedzieć w brzuszku aż do Sylwestra?
Codziennie modlę się o zdrowie dla Ciebie, o szczęśliwy poród.
Czekam, kocham.
Mamusia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz