2016/02/20

Matka, o co chodzi z tymi serduszkami?



Walentynki, przez jednych ulubione, przez innych nienawidzone, a jeszcze przez innych dzień, jak co dzień, miłość trzeba okazywać sobie przez 365 dni, a nie tylko tego jednego, konkretnego.

Ja od lat zdecydowanie wpisywłam się w tą trzecią grupę, jednak odkąd jest Igor i mnie dopadła ta mania na serduszka, a walentynkowe podarki już czekają na moich ukochanych mężczyzn. 

W domu pojawiły się także serduszkowe balony,  które  zaciekawiły Igora. Niby prosta rzecz, a od razu zrobiło się inaczej. 

Poza tym, chcę wpoić  w synku, że choć miłość okazujemy sobie każdego dnia, to są dni,  w których warto uczucie to zaakcentować.
To tak,  jak chcę pokazać mu zmieniający się świat, uczyć tradycji, wprowadzać w kulturę...

I choć wiem,  że dla Igora najcenniejszym prezentem będzie przytulenie, sucha pielucha i pyszne mleczko, to nie mogłam sobie odmówić i podarować mojemu synkowi słodkiej przytulanki, która  (mam nadzieję) stanie się jego ulubioną oraz jego pierwszych książeczek - trzy są z serii książek kontrastowych, a jedna opowiada historię królika, który chce zasnąć...

A propo snu, mam nadzieję, że przytulanka oraz czytanka o chcącym spać króliku ułatwią nam nasze wieczory, bo te od ponad trzech tygodni przyprawiają mnie o gęsią skórkę i na samą myśl o tym, że zbliża się magiczna godzina 18:00 mam ochotę płakać, uciec gdzieś daleko...

Niestety syn wieczorami zmienia się w HNB i pada dopiero koło północy. A Ty matko nawet nie próbuj położyć mnie do łóżeczka wcześniej. Aż dziw, że jeszcze żaden sąsiad nie zapytał mnie czy ja tego dziecka nie wkładam do wrzątku albo ze skóry nie obdzieram.

Otóż odpowiadam - nie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz